Jest to może 20 lat temu, kiedy pewien fabrykant przyjął do fabryki swej robotnika nadzwyczaj pracowitego i zgrabnego do każdej roboty. Lecz po krótkim czasie się pokazało, że człowiek ten miał brzydki nałóg pijaństwa, któremu się, mimo wszelkich napomnień, tak namiętnie zaczął oddawać, że właściciel fabryki widział się zniewolonym do wypowiedzenia j% mu miejsca.
Wtenczas dopiero opamiętał się, przyrzekł panu, że już za żadną cenę nie wstąpi do karczmy, byle go tylko w swojej fabryce zatrzymał. Właściciel po długim namyśle zatrzymał go, ale pod tym warunkiem, że będzie pracował za zapłatę mniejszą, niż dotychczas. Robotnik i na to przystał, i wszystko było znowu w dawnym porządku, lecz — niedługo. Powoli dobre postanowienia poszły w zapomnienie. Po kilku miesiącach, kiedy zaproszono go na jakie chrzciny lub wesele, nasz kumoter bardzo rzadko trzeźwy wracał do domu, a jeszcze rzadziej przychodził na czas do roboty. Ale w końcu sprzykrzyło się to i właścicielowi fabryki, dla tego zawoławszy go, tak się do niego odezwał:
— Jak widzę, moja cierpliwość, a twoje przyrzeczenia na nic się nie zdały: nałogowi oddajesz się teraz znowu tak, jak dawniej. Masz więc swoją zasługę, a przy tym tę książkę oszczędności na którą składałem raty, odciągnione od dawniejszej twojej płacy: bierz to, a idź sobie z Bogiem.
Teraz dopiero niepoczciwemu robotnikowi spadły łuski z oczu.
— Więc te pieniądze dla mnie pan składałeś w kasie! — Tu upadł mu do nóg, wołając:
— Zatrzymaj pan tę książkę, jeżeli nie dla mnie, to już dla moich dzieci. Miej wzgląd na nie i lubo nie zasłużyłem na to żadną miarą, bom już raz twoją dobroć zawiódł, nie odbieraj mi chleba, a wódki unikać będę, jak ognia.
I rzeczywiście tym razem dotrzymał już słowa i z nałogowego pijaka stał się trzeźwym i wzorowym ojcem rodziny.
Daj Boże, aby wszyscy pijacy poszli przykładem swego współtowarzysza!
[KONIEC]
Źródło: O pijaństwie czyli jak nawrócić pijaka (rady dla wszystkich), Warszawa 1900